Powered By Blogger

środa, 15 września 2010

Coming back to life

Dawno mnie nie było, trochę się stęskniłam za moim pisaniem. Dzisiaj po wypiciu drugiej butelki zimnego NAPOJU nabrałam ochoty na pisanie. Po kilkunastu próbach zalogowania się na stronę, przypomniałam sobie hasło i login;p O dziwo po skończonym napoju, nie chce mi się spać, nabieram chyba dopiero ochoty do życia albo lekko łagodzę swój wieczór spędzony z Facebookiem i Naszą Klasą - mój dzisiejszy substytut człowieka... jak śpiewa Kazik "każdy potrzebuje przyjaciela", ja też. U mnie to tak już jest, że ze skrajności w skrajność. Perspektywa 30tych urodzin coraz bliższa a ja dalej jak dziecko. Dzisiaj było tylko 10 minut rozmowy telefonicznej - bo zapomniałam dodać, że teraz dla odmiany rozmawiamy z sobą telefonicznie. Tak. Telefon jest moim substytutem człowieka, przyjaciela, faceta, zastępuje mi związek z mężczyzną, udaje prawdziwą miłość. Realizujemy się rozmawiając przez telefon..."przecież dobrze nam się układa, nie kłócimy się wcale." No tak nie kłócimy się, bo nie mamy zapewne darmowych minut więc szkoda kasy na kłótnie. Mój związek kwitnie. Czuję się jakbym była w pracy i nadal rozmawiała przez telefon z klientem:( Groteska. Dla mnie i dla niego sobota wieczorem i niedziela. Równie dobrze mogłaby wyjechać do Irlandii albo na Wyspy Wielkanocne:) Życzę sobie powodzenia:) Chyba czas spać.