Powered By Blogger

czwartek, 18 marca 2010

Absurd

Moje poszukiwania pracy obracają się powoli w akt desperacji. Oto jak wygląda mój dzień:
Wstaję w okolicach godziny 8:) Lubię wcześnie wstawać, żeby nie marnować dnia. No tak, w obecnej sytuacji godzina więcej na przeglądanie ogłoszeń. Prysznic, owsianka na śniadanie:) kawa, papieros, krótka rozmowa z Pauliną (moją współspaczką:), karmienie koszatnika no i najlepszy przyjaciel bezrobotnego - komputer. Trzeba przyznać, że absurdy w niektórych ogłoszeniach osiągają poziom kosmicznych. Przykładowo - ogłoszenie jednego z wydawnictw:
 Wymagania: 
- wykształcenie pedagogiczne wczesnoszkolne lub przedszkolne
- wykształcenie plastyczne lub zdolności plastyczne
- minimum 2-letnie doświadczenie w pracy  z dziećmi w wieku 4-7 lat
- doświadczenie w pracy wydawniczej, najlepiej w wydawnictwie publikacji dziecięcych

Mile widziane:
- doświadczenie w ilustrowaniu publikacji dla dzieci
- doświadczenie w prowadzeniu zajęć, warsztatów plastycznych dla dzieci
- doświadczenie w pracy graficzno-poligraficznej
- doświadczenie w pracy w przedszkolu oraz szkole podstawowej w klasach 1-3

Oferujemy:
Ciekawą i rozwijającą pracę, atrakcyjne wynagrodzenie, elastyczny czas pracy.


Rozumuję, że trzeba być po ASP, mieć skończoną uczelnię pedagogiczną, odpracowany staż w przedszkolu, na studiach dorabiać po godzinach w drukarni, i domu kultury prowadząc zajęcia plastyczne a nocami ilustrować książki dla dzieci. Nie wiem jak może wyglądać idealny kandydat. Pewnie powinien chodzić z wielką czarną teczką, mieć wygląd pensjonarki, posilać się cały czas Red Bulem:)) A absurdzie polskiego rynku pracy!!!!!

wtorek, 16 marca 2010

Collaborations

No i awaria zażegnana:) oj nie posiadam się z radości:) Ile szczęścia może dać człowiekowi bezinteresowna pomoc przyjaciół:)) O wielkie dzięki raz jeszcze po stokroć i tysiąc:**
No i co za tym idzie odkryłam nową (nową dla mnie) płytę Shinead "Collaborations", której nie mogę przestać słuchać od wczoraj. Ku mojemu rozżaleniu potraciłam trochę danych zapisanych na C. Chyba w afekcie nawet nie zauważyłam, że je tam mam. Uległa dewastacji (tak mi się wydawało) moja praca mgr ale dzięki Bogu udało się ją odzyskać. Lubię zmiany więc będę się przyzwyczajać do nowego Offica i Corela:))
A teraz mała przymiarka z "Collaborations".



To mój najulubieńszy utwór, może dlatego, że nagrany z The Edge'm ;p Chociaż kiedy usłyszałam go pierwszy raz nie wiedziałam jeszcze kto jest współautorem. Jednak kiedy usłyszałam gitarę wszystko się  wyjaśniło. Czasem mam wrażenie, że gitara to taki instrument, który potrafi płakać. Ktoś mi kiedyś powiedział, że ten efekt nazywa się frażolet.




"Tears from the moon" został moim numerem dwa. Nie koniecznie dla wszystkich który lubią fantazy:) Pewnie będę jeszcze nieraz wracać do moich fascynacji tym albumem.
A wczoraj chyba był jakiś szczęśliwy dzień. Kupowałam kartę żeby załadować mój telefon, który zostaje zablokowany zawsze w najmniej odpowiednim momencie, niestety. Więc tak stało się i tym razem. Biegnę więc do kiosku. Ku mojemu wielkiemu (!!!) zdziwieniu przychodzę do domu a tu okazuje się, że za tę samą sumę zostałam posiadaczką dwóch kart:))) co w mojej sytuacji finansowej jest po prostu cudem. Heheh czasem wydaje mi się, że więcej tych cudów na co dzień tylko zwyczajnie ich nie zauważamy.
Wielkie dzięki dla Pana S:)) one more time:***

sobota, 13 marca 2010

windows się zawiesza

Heheh dziś niespodzianka z moim Officem. Nienawidzę komputerów, Windowsów i innych programów. Zawsze coś nie działa, coś się wiesza;/ Albo ku mojemu zdziwieniu odkrywam nowe opcje i funkcje, które są tak oczywiste a o nich nie wiedziałam. Ale te momenty są bardzo przyjemne. Mam ochotę wywalić ten komputer przez okno, razem ze wszystkim co w nim jest. Kurde. Moja frustracja sięga zenitu....................

poniedziałek, 8 marca 2010

don't "stuck in a moment"



No i piosenka znalazła się na Facebook'owe liście Dawnych Klimatów. Dziwne, że nikt jej nie znał. Zawsze to człowiek się może dowartościować, że zna coś czego nie słyszeli inni do tej pory. Zespół nieco nowszy ale dla mnie w klimacie starego jazzu i Nowego Orleanu:)
No cóż nie czuję bym odniosła sukces. Od tygodnia siedzę w domu i zaczynam tym razem na poważnie szukanie pracy:/ Jestem jeszcze (!!!) dobrej myśli, co oznacza, że panika póki co mnie nie dopada. Matko jedyna. Uświadomiłam sobie, że człowiekiem sukcesu nie jestem:/ Porównywać się nie lubię ale w rankingu do moich przyjaciół wypadam blado, tak, że prawie mnie nie widać. Bez pracy, mieszkania, faceta, pieniędzy, widoków na przyszłość, z problemami sięgającymi w tym momencie prawie 3/4 stratosfery, w bagażem chyba niejednego 50latka:/ coś jeszcze dodać powinnam. Hehe no tak miło iść spędzić sobotnio niedzielną noc w towarzystwie znajomych ale nie miło uświadomić sobie żeś sam jak palec nie tylko kiedy wracasz od 4rano do domu. No to głupota wielka iść z buta ciemną nocą przez Kozłówek:/ Oglądasz jak w fotoplastikonie szczęśliwe małżeństwo i pary którym nic nie brakuje. Mieszkanie, praca, wielka miłość, pomoc rodziców, piękne wesele, podróż poślubna (...) tak o tym się teraz rozmawia na spotkaniach ze znajomymi. Albo nie dorosłam albo powinnam przestać na nie chodzić. Brak mi jak na razie sukcesów w życiu:/ Heheh i wcale nie uśmiecha mi się wizja majowego weekendu w Kazimierzu. Wiem, że już drugi raz tam nie pojadę:( za bardzo będzie to newralgiczne miejsce. Zawsze można się wykręcić brakiem pieniędzy albo kompana do towarzystwa, oczywiście tego płci przeciwnej albo kupić sobie zamiast tego butelkę wódki:) Dziś poprzestanę na tym drugim rozwiązaniu :)
Ogólnie dzień do wielkiego D można zaliczyć. W urzędzie skarbowym pani mnie ofuczała, że się pytam, bo nie wiem, gdzie w picie zaznaczyć należy przekazanie 1% mojego podatku. No zwykły śmiertelnik nie zajmujący się na co dzień pitami ma prawa chyba nie wiedzieć:/ Mój zakup butów też okazał się nietrafiony, bo kupiłam je za małe. O zgrozo!! Dobrze, że w ramach przytomności zabrałam paragon, może uda się wymienić na większe. Ajjjj jeszcze muszę się bujać przez pół miasta by je wymienić a właśnie skończył mi się bilet:( Dlatego na dobranoc będzie Cypress Hill:) Ha i poleca go nie byle kto:)




To znany dość kawałek:)
Następny to przymiarka do nowego albumu, który ukaże się dopiero w kwietniu. Moim zdaniem bomba.

środa, 3 marca 2010

"hope the rain will wash away our bad luck"



Jesteś. Jesteś przynajmniej w jednym małym kawałku, w malutkim znaku dzięki, któremu wiem, że jesteś. Mój Boże ile pytań mam od wczoraj w sobie. Lubisz jeszcze pistacje? Siadasz nadal wyciągając nogi na stole:P? Zastanawiam się czy nadal w tak charakterystyczny dla siebie sposób poprawiasz na ręce zegarek. Zawsze podnosiłeś ją do góry i robiłeś w powietrzu dłonią taki młynek, strzepując w dół zegarek, który nosiłeś nie wiadomo czemu parę dziurek za luźny. Lubiłam ten gest. Robisz tak jeszcze? Czuję się jakbym wychodziła z długiego ciemnego tunelu. Gdzie jesteś? W połowie, na początku drogi. Przeglądałam zdjęcia z Kazimierza. Wiem, że już tam nigdy nie pojadę. Są miejsca do których można wrócić tylko z jedną osobą, są też takie do których wraca się zawsze i są takie w które chodzi się tylko samemu. Nie wiem czy było to dawno, nie chyba stosunkowo nie tak dawno, zdaje mi się, że nie minął nawet rok od tamtego czasu ale wiem, że to był jakiś inny czas. Gdyby można było sprawić, że dzisiaj będzie takie jak wczoraj. Gdzie jesteś, skoro wiem, że jesteś? Boże nawet nie wiesz jak bardzo mi Ciebie brakuje. Jak bardzo naiwne są wszystkie nastolatki, jak naiwne są wszystkie kobiety, jak naiwni są poeci twierdząc, że kochają.  
if the sky can crack there must be some way back for love and only love

wtorek, 2 marca 2010

Tannhauser

Dziś cały wieczór spędziłam słuchając "Chóry pielgrzymów" z opery "Tannhauser". Powiało mi grozą, tym bardziej, że pogoda wietrzna. Przypomniała mi się "Ulana" i łowicki pasek... ech. Co się jeszcze wydarzy;/ Zapraszam na Wagnera. Wybrałam klasyczna interpretację.