Wiosna, wiosna chcę wiosnę. Chociaż szczyptę słońca co dziennie. Straszne są te dni, ciemne, deszczowe. Nie mogłabym mieszkać chyba na dalekiej północy, bo nie zniosłabym zim i ciemności. Nie dziwię się, że ludzie masowo opuszczają Islandię. Brrr...
Obmyślam plam zmian noworocznych:)co powinnam, czego nie powinnam. Więc tak. Powinnam:
- zapisać się na angielski albo przynajmniej zacząć się sama uczyć
- uprawiać więcej sportu
- postawić ogólnie na samorozwój i realizację własnych zainteresowań
- zmienić pracę (priorytet!)
- znaleźć mieszkanie (sama!)
- zakochać się (???)
- kupić w końcu aparat fotograficzny
- zmienić oprogramowanie w komputerze
- rzucić palenie
- uzupełnić braki w bibliotece nowościami wydawniczymi (oj bardzo się zapuściłam)
- pójść wreszcie do teatru
- pojechać na wakacje
- kupić buty do chodzenia po górach
- jesienią pojechać w Pieniny i przejść parę szlaków
- zakupić albo wyremontować rower
Oj nazbierało się tego trochę aż się sama sobie dziwię. Chyba będę musiała ową listę wydrukować i umieścić na ścianie, w bardzo widocznym miejscu. I mam nadzieję, że systematycznie skreślać kolejne jej punkty. Zobaczymy co z tego wyjdzie, będę się pilnować co do konsekwencji działań:)
Plany sylwestrowe na razie żadne:( Pewnie przywitam Nowy Rok w kapciach oglądając jakieś filmy i pijąc szampana do poduszki. Nie wierzę jednak w powiedzenie, że jaki Sylwester taki cały rok, chociaż należę do tych bardzo przesądnych, którzy jak czegos zapomną wychodząc z domu zawsze siadają i liczą do trzech:)Paranoja ale odpędza złe duchy i negatywne myślenie.
To tyle noworocznych postanowień i przemyśleń dnia pochmurnego. Czas spać ale cała radość w tym, że jutro wymarzony dzień tygodnia - piątek. No i święta idą:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz